Książki Usborne – Hity i to co można sobie darować cz. 1
Na wielu blogach językowych oraz parentingowych wśród angielskojęzycznych książeczek dla dzieci prym wiodą te od wydawnictwa Usborne. Są ku temu dwa powody, po pierwsze, książeczki tego brytyjskiego wydawnictwa są naprawdę pięknie wydane, nietuzinkowe, mają wiele atrakcyjnych rozwiązań (flapy -okienka, naszywki sensoryczne, tory i pojazdy, wgłębienia, dziurki, naklejki itp.) więc prócz oczywistych walorów edukacyjnych – językowych są dla dzieci po prostu intrygujące i interesujące. Po drugie, książki wydawnictwa są dystrybuowane na zasadzie pośrednictwa zwykłych osób, które zechcą zostać konsultantami i konsultantkami Usborne i przez bezpośredni kontakt sprzedają te książki na kiermaszach i targach, warsztatach czy lub grupach na Facebooku.
Od niedawna jestem organizatorką Usborne, ale to nie znaczy, że nie jestem krytyczna wobec tego co sprzedaję. Wiele pozycji ma swoje plusy i minusy a książka musi być po prostu dobrze dobrana by była idealna. Na końcu wpisu podaję dane do siebie abyście mogli się ze mną skontaktować, bym indywidualnie dobrała książkę waszym dzieciom.
Tymczasem zapoznajcie się z moją listą.
Jednocześnie dodam, że choć jest to subiektywna lista tego co u nas się sprawdza to mam nadzieję, że zgodzicie się z moim tokiem rozumowania. Od razu wyjaśnię, że przypadki rozczarowań książeczkami dotyczyły ich ceny w stosunku do tego co otrzymałam. Książki Usborne są drogie, ale na niektóre pozycje nie było mi szkoda kasy a innych wiem, że ponownie bym za tyle nie kupiła ).
1. HIT seria książeczek „That’s not my…”
Wszystkie książki z serii opierają się na tym samym schemacie. Narratorem jest mała, biała myszka pojawiająca się na każdej stronie, która mówi, że dany bohater -zwierzę, postać lub przedmiot nie jest jej, bo ma np. za puszyste uszy, za szorstkie zęby itp. Dopiero na ostatniej stronie – spoiler! 😉 – mysz znajduje swojego zwierzaka, postać czy przedmiot. Mamy więc na każdej kolejnej stronie (łącznie z okładką!) dokładnie to samo zdanie: „That’s not my np. tiger…”, a następnie cechę charakterystyczną, a na ostatniej stronie zdanie „That’s my tiger… its tail is so soft.”
Seria tych książeczek jest u nas hitem już od dawna i choć zazwyczaj Ala woli teksty rymowane to serię „that’s not my” pokochała od samego początku, a dwie z naszych książeczek zna już na pamięć 😉 Może to zasługa powtarzalności tekstu lub różnorodnych faktur, które dostarczają skrajne doznania dotykowe. Książki z serii niosą nie tylko walory edukacyjne, ale są świetnym sensorycznym doznaniem dla małych paluszków.
MOJA UWAGA: Obecnie seria liczy ponad 40 sztuk. Szaleństwem byłoby mieć je wszystkie, ale i posiadane przeze mnie 7 sztuk to za dużo. Miałam to szczęście, że pierwsze 4 kupiłam przez OLX za cenę bardzo korzystną. W tych czterech trzy były o zwierzętach i po prostu zauważyłam, że prócz powtarzalności „That’s not my…” oraz cech przedmiotu jak szorstki, ostry, miękki itp. powtarzają się też części ciała tych zwierząt – słowa oznaczające: łapy, ogon, uszy itp. Zupełnie inne słowa były w czwartej książce, tej o pociągu, tam opisywany jest np. komin czy okna jako rusty (zerdzewiały) i shiny (błyszczący), a więc i cechy i elementy przedmiotu były inne. Dlatego myślę, że spokojnie starczą 3-4 pozycje, ale każde z innej dziedziny np. zwierzę, środek transportu, osoba (np. Mikołaj) i jakaś postać (wróżka, bałwan itp.)
Sprostowanie 2019 rok: w przypadku młodszej córki, posiadanie 7 sztuk okazało się za mało. To co radziłam w przypadku mojego pierwszego dziecka nijak się ma do drugiego, które te książki tak kocha, że prócz czytania robi z nich domki, poduszki i talerzyki misiom a jak dostanie nową z serii to cieszy się bardziej niż z nowej zabawki:
2. Hit seria Phonics
Książeczki Phonics są tak napisane by ułatwić czytanie dzieciom, małym native speakerom. Książeczki zawierają więc dużo prostych wyrazów z jednym fonemem i sporo rymów, a sposób czytania dłuższych wyrazów jest wytłumaczony na końcu książeczki. Ala lubi, spokojnie wysłucha do końca a miłość do tej serii jeszcze wzrosła gdy znalazłam na U-tubie część tych książeczek (na obrazku te obrysowane w kole) w formie filmiku. Filmik udostępniałam już w tym wpisie (LINK).
MOJA UWAGA: Serie Phonics są wydawane albo w formie cienkich książeczek z jedną historyjką, albo są zebrane w grubszą księgę z twardą okładką i wtedy mają dołączone CD. Musicie zatem pamiętać, jakie tytuły już macie by kolekcja Wam się nie powtórzyła.
Nasza kolekcja Phonics zaczęła się od przypadkowego dorwania w second handzie książeczki „Hen’s Pens”. Reszta książeczek zaznaczonych w kółku pochodzi ze starszej serii książek i często je można znaleźć np. na Allegro. Ja całą resztę zaznaczonych w kółku kupiłam po 4 zł sztuka na Allegro. Ta stara seria jest opracowana na u-tubie więc filmik lub mp3 do nich możecie spokojnie zdobyć z netu 😉 Gruba książka zbierająca te cienkie ze starej serii oraz z dołączonym CD nosi tytuł „Fat cat on a mat and other tales” Moim zdaniem starsza seria jest nawet ciekawsza od nowej. Teksty są prostsze, a książeczki (i cienkie i gruba) mają flapy. No we serie są trudniejsze, ale wiele z nich nawet pojedynczych książeczek posiada qr kody.
Pamiętajcie! zwróćcie uwagę na tytuły, zbiory i pojedyncze książeczki mają powtarzające się tytuły, trzeba się zdecydować na jedno lub drugie:
3. Można sobie darować – Farmyard Tales
W podobnym stylu i cenie co seria Phonics wydawana jest seria „Usborne Farmyard Tales”. Zwracam Wam od razu na nią uwagę by Wam się nie myliła z Phonics (a szata graficzna bardzo podobna). Tym razem nie mamy ani flapów, ani rymów, ani możliwości kupienia zestawu z CD. Plusem dla początkujących czytelników jest na pewno to, że książeczki pisane są w czasie Present Simple. Oczywiście jeżeli traficie gdzieś z drugiej ręki w atrakcyjnej cenie to nie wahajcie się ani przez moment. Moja niechęć do „Farmyard Tales” wynika z wysokiej ceny w stosunku do tego co otrzymujemy oraz z tego, że odkryłam coś mega! Coś co bazuje na Farmyard Tales, co warto kupić dużo bardziej, ale o tym w punkcie 5.
4. HIT „Usborne First Reading”, ale tylko z CD!!!
Kolejny u nas hit wydawnictwa Usborne. Coś, co Ala już ze mną słucha oraz coś, co można wykorzystać na lekcjach angielskiego jeżeli uczycie.
Jest to bardzo obszerna seria na różnych poziomach języka oznaczonych na odwrocie książeczek. W serii znajdują się i klasyczne znane bajki i całkowicie nowe i wymyślone.
MOJA UWAGA: serię tą często polecają konsultantki i sprzedają ją w kolekcjach po kilkanaście a nawet kilkadziesiąt sztuk. Jeżeli kupicie je w pakiecie, to nie będą to wersje z CD. Ja polecam kupić kilka sztuk pojedynczo ale w tzw. wersji „English Learner’s Edition”. Obie wersje wyglądają identycznie i jak widzicie na zdjęciu poniżej wiele się ceną nie różnią a …
… a w wersji „English Learner’s Edition” dostaniecie do książki CD z nagraniem w wersji brytyjskiej i amerykańskiej oraz do ściągnięcia worksheets oraz teacher’s notes. Przykładowe tu (LINK), a tu LINK do całej serii English Learner’s Edition
5. Naklejki od Usborne i HITy i SHITy
To prawdopodobnie najbardziej kontrowersyjna opinia w tym wpisie. Sticker booki od Usborne są chwalone i wielbione na wielu blogach. Ja natomiast uważam, że wiele z nich nie ma wielkiej wartości edukacyjnej w porównaniu do ich wielkiej ceny. Tak, znów wszystko sprowadza się do ceny (waha się od 35 do 50 zł za egzemplarz).
Druga sprawa to to, czy naprawdę Sticker Booki niosą ze sobą dużą wartość edukacyjną? Czy dla zdanka z poleceniem po angielsku wato kupić angielskojęzyczną wersję? O tym za chwilę.
Musicie też wiedzieć, że Sticker Booki jak i wiele innych książek Usborne wydaje w polskiej wersji językowej wydawnictwo np. Olesiejuk, oczywiście przynajmniej o połowę, a nawet za jedną trzecią ceny tego co oryginał. Przykład:
„Usborne Dollhouse Dticker Book” a „Naklejkowe Domki. Domek dla lalek”:
Pewnie jeszcze bym dała te 34 zł za wersję angielską, ale czy tego angielskiego w tych książkach naprawdę jest sporo? Warto najpierw taką naklejkową książkę obejrzeć u konsultantki, albo chociażby na U-tubie. W omawianym „Dollhouse…” są głównie angielskojęzyczne nazwy pomieszczeń w domu. Mądra mama może takie nazwy sama nakleić, a trochę grosza zostaje w kieszeni. Zobaczcie sami co jest w środku:
Oczywiście są i bardziej rozbudowane wersje Sticker Booków, z większą ilością tekstu, ale czy słownictwo z angielskojęzycznego tekstu o rodzajach dinozaurów lub ciałach niebieskich i kosmosie jest tak bardzo potrzebne naszym dzieciom?
To może wybrać łatwiejszą tematykę. Coś z serii First Sticker books od Usborne? Też tak myślałam i kupiłam coś nawet Ali, ale okazało się, że po pierwsze ona wcale nie potrzebuje mojego czytania, bo jak widzi kropki to wie, że ma połączyć, jak ma niepokolorowaną postać to wie, że ma pokolorować, a jak gdzieś ma cień- miejsce na naklejkę to wie, że ma ją tam wkleić. Nawet jakby nie wiedziała to i tak nie czyta jeszcze więc takie polecenie czytam jej ja i równie dobrze mogłaby to być polskojęzyczna wersja polecenia, którą jej przeczytam po angielsku.
To może coś bardziej encyklopedycznego. Na wielu blogach jest reklamowana oraz polecała mi ją zaprzyjaźniona konsultantka „First English Words. Sticker and Colouring Book”, ale nie do końca spełniła moje oczekiwania.
Nie podoba mi się w niej to, że podpisy pod obrazkami są już zrobione! Gotowy podpis naklejkę nakleja się na gotowy podpis pod obrazkiem. Zobaczcie sami:
Trochę to bez sensu, czyż nie? Fajne natomiast w „First English Words…” jest to, że nawet po naklejeniu naklejek zostanie nam coś na kształt pierwszego angielskiego słowniczka, więc może jednak warto?
Są natomiast takie Sticker Booki od Usborne, które na pewno warto. Wielu po prostu nie wiedziałam, więc nie mogę uogólnić, że wszystko jest bee. Sama skusiłam się na dwie pozycje, które zainteresowały mnie tematycznie, a nie ma ich jeszcze wydanych w polskiej wersji. Dla Ali są oczywiście za trudne, ale zachowuję je na przyszłość. 😉 Pierwsza to „Art Sticker Book” zawierająca naklejki stu najsłynniejszych obrazów z National Gallery z Londynu (sorry nie mam zdjęć, bo tak to gdzieś schowałam na przyszłość, że nie wiem gdzie 😉 ) Drugi zakup to „Sticker Picture Atlas of the World”. Prócz języka angielskiego mamy tu geograficzny walor edukacyjny.
Jest to atlas z pięknymi mapami, na których brakuje różnych elementów. Podpowiedzi są lekko wyblakłe, więc ponownie wiemy co gdzie nakleić, ale tym razem to plus, bo naklejek jest masa, a dziecko dopiero uczy się i geografii i angielskiego. Po naklejeniu zostanie nam piękny atlas z ciekawymi informacjami po angielsku. Ogromny plus za grafikę oraz różnorodność. Mamy tu: zwierzęta, charakterystyczne ubiory, budowle i w sumie 350 naklejek.
Na zdjęciu obok ‘Sticker Picture Atlas’ znajduje się też polska wersja „Lift- the- flap Picture Atlas”. Super ciekawa pozycja, warto mieć, ale skoro miałam już geograficznego sticker booka po angielsku to „Lift- the- flap Picture Atlas”, który kosztuje ok 70 zł postanowiłam kupić w polskiej wersji językowej za 24 zł w internetowym dyskoncie. Nauczę Ali geografii najpierw po polsku a potem po angielsku. Taki plan 😉
Na osłodzenie mojej opinii o książkach naklejkowych od Usborne, mój hit naklejkowy na koniec. Za najciekawszą naklejkową serię uważam „Farmyard Tales Sticker Stories” (nie mylić z Farmyard Tales Sticker Book!). Jest to seria książeczek w formacie a4 zawierająca tekst historyjki w pewnych miejscach z obrazkami zamiast tekstu. Dziecko, które uczy się już angielskiego i potrafi już czytać, czyta samo i próbuje zmierzyć się ze słowem, które przedstawia obrazek. Rodzic w razie czego podpowiada i dziecko wtedy nakleja nalepkę, która prócz obrazka ma też podpis.
Myślę, że bardzo fajna edukacyjna pozycja! Można kupić „Farmyard Tales Sticker Stories” – 5 książek w jednym egzemplarzu za 54 zł (na Book Depository) lub po tytule szukać pojedynczych Farmyard Tales Sticker Stories.
MOJA UWAGA: Farmyard Tales z punktu 3, których nie polecam, a pojedyncze Farmyard Tales Sticker Stories to te same książki, ten sam tekst, z tym, że Sticker Stories jest w formacie a4 i zawiera naklejki. Wartość edukacyjna tych z naklejkami znacznie większa a cena podobna. Porównajcie (printscreeny z Book Depository):
Inne tytuły „Farmyard Tales Sticker Stories” znajdziecie na zdjęciu poniżej.
Co ciekawe. Istnieją też Sticker Stories na podstawie znanych baśni. Mamy na razie tylko tę o Czerwonym Kapturku „Little Red Riding hood” i również bardzo polecam.
Wydawnictwo Book House oraz Zielona Sowa wydają też polską wersję tej serii Usborne pod nazwą „Klasyczne baśnie z naklejkami”. Szkoda tylko, że polskie wersje nie mają podpisanych naklejek. Nalepia się więc naklejkę z obrazkiem na cień obrazka i tyle.
Tym razem więc angielskojęzyczną wersję polecam bardziej! Bardzo polecam 😉
Tym naklejkowym zestawieniem kończę pierwszą część wpisu o książkach Usborne, o tym co polecam, a co nie. Całe zestawienie miało być od razu, ale wyszło tyle zdjęć, że pewnie i ten wpis wolno Wam się otwiera. Dajcie znać w komentarzu czy wszystko śmiga, czy Wam się moje zestawienie i rozumowanie podoba, co myślicie. Jeżeli Wam się podoba lajkujcie, udostępniajcie, doceniajcie! Dziękuję!
EDIT 2020: a teraz te książki możecie kupić u mnie. Zapraszam do kontaktu epic.otlowska@gmail.com oraz do dołączenia do grupy Epic – książki dla dzieci po angielsku
Książki Usborne co polecam czego nie warto
Książki Usborne hity czy nie
Książki Usborne, które najlepsze do nauki angielskiego
Zgadzam sie z Tobą, iż ceny tych książeczek są zbyt wysokie. Tez podoba mi sie kolekcja It’s not my… bo tak jak większość książeczek sensorycznych wzbudza zainteresowanie dzieciaków. W mojej niemałej kolekcji książek nie mam na własność żadnej wydawnictwa Usborne – jedynymi pozycjami ktore zakupiłam były karty Snap London i Big Picture Book of London, ktore kupiłam na prezent. Wiele z readersow tego wydawnictwa znam, gdyż mamy je w szkole. Moze zbyt szkolnie mi sie kojarzą 🙂 Mimo pięknej grafiki i kolorowych wydań i tak nie pobiją one picture book’ów 🙂 Ale to tylko moja preferencja.
Picture booki są wydane w większym formacie niż readersy od Usborne, mają piękne obrazki i mało tekstu na stronę, więc często się przewraca kartki co dzieci lubią, bo ciągle się coś dzieje. Ala ma też swoje ulubione, ale to już temat na kolejny wpis 😉
Bardzo lubię Usborne, choć ceny powalają czasami, a niektóre pozycje wydają mi się takie sobie np. Sticker-books. Wolę te z otwieranymi okienkami, są ciekawsze. Polskie wydawnictwa tak jak wskazałaś, też mają ciekawe pozycje. Cudze chwalicie, swego nie znacie. Dziękuję za przypomnienie.