Ulubione blogi angielskojęzyczne – prasówka


W sierpniu zrobiłam sobie przerwę od swojego bloga, ale za to częściej zaglądałam na inne blogi. Ogólnie nie jestem typową czytelniczką blogów, ponieważ nigdy nie czytuję blogów o modzie i urodzie. Dla mnie to strata czasu. Od tzw. lifestyle’owych blogów też mnie odrzuca bo zazwyczaj najwięcej jest tu …. o modzie i urodzie ;-(
Nie czytam też blogów o gotowaniu, bo nie widzę w tym sensu (wiem jestem nienormalna 😉 ) tzn. zdarza mi się bywać na takich blogach, ale to ja najpierw wiem co mniej więcej chcę zjeść, albo mając produkty szukam co z tego zrobić, więc jest to raczej szukanie konkretnego przepisu a nie ogólnej inspiracji.
Raczej nie czytuję blogów o czyimś życiu  np. o wychowywaniu dzieci, bo ani nie lubię być wścibska ani nie interesuje mnie kto gdzie był, co robił i … co kupił i czym się umalował. Wyjątek robię dla blogów w języku angielskim, bo jest to rodzaj odprężającego czytania, o wszystkim i o niczym, ale przy okazji ma się kontakt z językiem.
Polecam czytanie blogów angielskojęzycznych, bo 1) nie są jak książka, którą jak zaczęliście to wypada skończyć czytać 2) są pisane współczesnym językiem 3) macie możliwość komentowania i uzyskania odzewu na intrygujące was kwestie.

Ja po angielsku czytuję blogi tzw. expatriate, czyli ludzi, którzy przeprowadzili się z jednego kraju do drugiego w celach zarobkowych, czy z miłości itp. Blogi które czytuję zazwyczaj oscylują wokół tematu migracji across the Pond (czyli przez Atlantyk, pond to dosłownie staw, sadzawka, ale się przyjęło tak określać migrację między US a UK).
Blogi, które wam przedstawię mają jeszcze jedną wspólną cechę – są nadal aktualizowane. Nie ma nic lepszego jak newsletter o nowym poście na ulubionym blogu. Kto się ze mną zgadza?

Regularnie czytuję Expat Mum, blog Brytyjki, która już od ponad 20 lat mieszka w USA i nadal wiele rzeczy ją zaskakuje w tym kraju. Pisze ona o swoim życiu, o wakacyjnych powrotach do UK i zmianach jakie obserwuje, o tym co ją zaskakuje w Ameryce, o imigracji, ostatnio nawet skomentowała temat polityczny a mianowicie, że nie może uwierzyć w poparcie dla D. Trumpa .
Wczoraj natomiast zaskoczyła mnie terminem Anchor Babies. Jeśli chcecie wiedzieć kogo się określa tym terminem koniecznie przeczytajcie! Termin podobny jest do Third culture kid (TCK) czyli dzieci wychowywanych w odmiennych kulturach niż kultura ich rodziców. O tej sytuacji („As a TCK, I am continually in that neither-nor world where I do not fully connect to one nationality or country”), o swoim życiu oraz bardzo dużo o podróżach pisze Bonnie Rose na swoim blogu . Jedyny minus Bonnie to to, że jej blog należy przeglądac wg tagów i archiwów po prawej stronie. Te bardziej widoczne wpisy pod spodem, coś na styl „you must also read” często przekierowują do innych blogów.

O niespodziankach przy wychowywaniu dzieci w wielkiej Brytanii przez parę amerykańskich anglofilów poczytacie tu. Joanna Goddard pisze: “It’s easy to assume—because Americans and the English have a language in common—that it won’t be that different, and you won’t feel terribly homesick,”“But the cultural differences between England and America run deep. J. Pisze, że przed amerykańską matką tak samo wiele nowego słownictwa jak przed jej dzieckiem czyli bub. Przede wszystkim tu dziecka się nie rodzi (give birth) ale we popped our sprogs .Dzieci w UK jeżdżą pushchairs  i  prams. Dyskutuje się tu czy dzieciom dawać dummies (us: pacifiers), oraz nieobowiązkowe szczepionki  jab (us vaccine). No i kurcze czemu dziecięce napady złości to wobblies a nie amerykańskie tantrums. J. Jest tym już wszystkim zmęczona (exhausted) ale, żeby to wyrazić w Uk to musi powiedzieć “I’m absolutely knackered.” Jeśli chcecie się dowiedzieć czemu jest trudno zdobyć brytyjskich przyjaciół, czym jest childproofing, czemu nie powinniście się chwalić ani używać słowa “couch” czy “toilet” jeśli nie chcecie uchodzić za ludzi z niskich warstw w społecznych to przeczytajcie post.

Ostatnie dwa angielskojęzyczne blogi na które zaglądam to http://www.lifehack.org/ Myślę, że to blog który możecie zacząć czytać na początek. Blog traktuje o tematach z rożnych dziedzin ale wszystkie posty są zrobione w stylu „10 różnic między szefem a liderem”, „10 rzeczy o których należy pamiętać jeśli kochasz osobę, która straciła ojca”, „7 pięknych kłamstw, których żałuję, że nie powiedziałam dzieciom” itp. Myślę, że na niższym poziomie języka możecie zacząć czytać same tytuły i podtytuły w postach 😉

Ostatni blog jest arcyciekawy pod względem pomysłu. Blog traktuje o wszystkim po trochu: jedzeniu, sztuce, filmie, rodzinie miłości itp. Ale grafika i layout genialny. Blog pisze małżeństwo mieszkające w Londynie i każdy post ma 2 odsłony jedną jego jedną jej. Polecam warto zajrzeć tu. 

A wy jakie blogi angielskojęzyczne czytacie? Czy możecie mi coś polecić co nie jest o modzie ani o gotowaniu? Byłabym wdzięczna