Recenzja Bem 54-55/2016
Za mną lektura dwóch najnowszych wydań Business English Magazine. Jeżeli chcecie się dowiedzieć co to takiego i co możecie znaleźć w nr 54/2016 (lipiec, sierpień) oraz w nr 55/2016 (wrzesień/październik) to zapraszam na recenzję.
O samym BEM pisałam Wam już nie raz. Jest to młodszy brat bardziej znanego English Matters, który podobnie prezentuje materiał językowy (artykuły z wytłumaczonym słownictwem, z nagraniami mp3 do pobrania). Magazyn Business English jest z założenia na trochę wyższym poziomie językowym i w przeciwieństwie do English Matters pisany wyłącznie przez Native Speakerów. Artykuły związane są z ogólnie pojętym biznesem, ale samo słownictwo nie jest wyłącznie specjalistyczne. Każdy numer zawiera sporo idiomów i ciekawych konstrukcji, więc polecam też tym, co może nie interesują się Business English, ale przystępują do egzaminów typu CAE, CPE.
Przechodząc do najnowszych wydań to w numerze wakacyjnym, jak pisze redaktor naczelna Janet Sandford – „we’ve got a real goody of treats in store for you” (czeka na was niezła torba z łakociami). Tematy są bardzo różnorodne. Przeczytacie o naturalnych cudach Kanady i łatwości w robieniu tam interesów (ease of doing business) oraz zapoznacie się z garścią słów w Canadian English. Wpadniecie do Londynu (pop over to London) aby prześledzić karierę ekscentrycznego i ambitnego byłego burmistrza (former mayor) tegoż miasta – Borisa Johnsona. W artykule „Battle of Titans” dowiecie się jak najwięksi gracze (the big boys) z dziedziny nowych technologii – Apple i Samsung załatwiają swoje porachunki (to sług it out). Będziecie zachodzić w głowę (scratch one’s head) widząc ceny butelkowanego powietrza. Dowiecie się czy jest to coś z prawdziwego zdarzenia (is it the real deal) czy tylko chwilowa moda, która pójdzie z dymem (a fad that will go up in smoke). W artykule z działu Money przeczytacie niezwykle ciekawy artykuł o wycofywaniu z rynku najmniejszych nominałów pieniędzy, które kraje zaprzestały już produkcji (ceased the production) swoich najmniejszych nominałów, a który kraj idzie o krok dalej (goes one step further) i nie wolno w nim już płacić gotówką w restauracjach, a docelowo gotówka ma zostać zniesiona. W kolejnym artykule prześledzicie historię kształtowania się płacy minimalnej w różnych krajach. Zgadywanka, gdzie pojawiła się ona po raz pierwszy wprawi was w konsternację (A guessing game of where that occurred might leave you scratching your head). Uwaga spoiler! – w Nowej Zelandii. Natomiast jednym z najciekawszych artykułów tego numeru dla mnie osobiście był ten o superfood – o wielbłądzim mleku (camel milk). Dowiecie się jakie cudowne właściwości ma ten beduiński trunek (a bedouin tripple) i że można na nim wiele zarobić (there’s good money to be made in camel milk). Oczywiście artykułów jest jeszcze o wiele więcej. Polecam!
Najnowszy numer BEM (55/2016 wrzesień – październik) również nie zawodzi. W centrum uwagi znalazły się (to take centre stage) tematy związane z Wielką Brytanią np. obszerny artykuł o Brexicie omawiający jego dalekosiężne skutki (fallout) dla Polaków czy artykuł o pani May – nowym premierze Wielkiej Brytanii. Jednym z głównych artykułównumeru jest też ten o aferze „Panama Papers” ukazujący jego istotę oraz wymieniający tych, którzy schowali (stow away) w tym raju podatkowym (tax haven) swoje pieniądze. W kolejnych artykułach poczytacie o branży kosmetycznej, która jest niemal pewniakiem, w który warto inwestować (a near sure thing in which to make an investment); o analizie pracownika (standardised performance review), która nie spełnia już oczekiwań (is no longer up to snuff) i co nowego proponują firmy w tym zakresie; o Bobie Igerze – CEO Disney’a; jak zawsze jest też artykuł z działu Travel – tym razem przenoszący nas do Albanii.
Gorąco polecam lekturę BEM a jeśli jeszcze nie znacie to z przykładowym numerem możecie się zapoznać tu (LINK).
Za udostępnienie magazynów do recenzji dziękuję wydawnictwu Colorful Media.
Jeszcze nie zdążyłam się zabrać za nowy BE ale przeczytałam najnowszy numer EM i jestem porażona ilością przeróżnych błędów. Według mnie totalna porażka wydawnictwa. W magazynie służącym wielu do nauki języka nie powinno być literówek w słowniczku i błędów gramatycznych… aż boli. Mam nadzieję, że BE daje radę i tam wtopy nie było. Jutro wolny dzień więc zabiorę się za lekturę 🙂
Wieki nie zaglądałam do English Matters, ale jeśli jest tak jak piszesz to jakaś porażka. Najlepiej napisać do wydawnictwa np. przez FB i wrzucić zdjęcia. Powinni zareagować i mam nadzieję, że się poprawić. BE daje rade. Jest pisany w przeciwieństwie do EM przez Native Speakerów. Do słowniczków mocno nie zaglądam, ale artykuły czytałam i nic błędnego mi się nie rzuciło w oczy.